Polska poezja

Wiersze po polsku



Z lasu

Las nocą rośnie jak jezior poszum.

Droga kołysze we mchu, we mchu.

Ciężkie kolumny mroku się wznoszą.

Otchłanie puste z ciemności płoszą

Krzyk zły, wysoki jak ze snu

A dołem potok ludzi i wozów

I broni chrzęst we mgle, we mgle.

Spod stóp jak morze wydęte grozą

Nieujarzmiona piętrzy się ziemia

I głosy ciemne leżą w przestrzeniach

Jak to, co czeka obce i złe.

Żołnierze smukli. Twarzyczki jasne,

A moce ciemne trą się i gniotą,

Lądy się łamią, sypie się złoto

I chyba pancerz ziemi za ciasny

Pęka, rozsadza i grzmi, i grzmi.

Twarzyczki jasne! na widnokręgach

Armie jak cęgi gną się i kruszą.

O moi chłopcy, jakże nam światy

Odkupić jedną rozdartą duszą?

Kochać, a to się wydaje mało,

Ginąć – to słabość tylko wyzwolić,

Bo nie nadąża chłopięce ciało,

A ciemność stoi i grzmi, i grzmi.

Las nocą rośnie. Otchłań otwiera

Usta ogromne, chłonie i ssie.

To tak jak dziecko, kiedy umiera,

I tak jak ojciec, który żyć musi.

Przeszli, przepadli; dym tylko dusi

I krzyk wysoki we mgle, we mgle.

(27 VI 1944r.)


1 Star2 Stars3 Stars4 Stars5 Stars (1 votes, average: 5,00 out of 5)

Wiersz Z lasu - Krzysztof Kamil Baczyński