Polska poezja

Wiersze po polsku



Zachód szczytów

Majestatyczny spokój skał – –

Jakże dalekim jest od życia!

Tam żaden wiatr nie będzie wiał

Z padołów trupiej woni gnicia.

Zamarłe skały – ale tam,

Tam jest dopiero świat żywota;

Zamkniętych u ich stopy bram

Nie przejdzie nic, co wstaje z błota.

Dlaczegóż, o, dlaczegóż tak

Dalekie są wierzchołki srebrne,

Gdy nisko tchu po prostu brak,

Czoła schylone w chusty zgrzebne;

Gdy dusze, pogrążone w brud,

We własną boskość swą nie wierzą,

Na kształt zarazą tkniętych trzód

Mrą same i zarazę szerzą….

Coraz to głębiej schodzi mrok,

Wierzchołki toną w mgieł szeżodze,

A ludzki obłąkany wzrok

Noc tylko widzi na swej drodze – –

O skały, utopione w mgle,

Gdy się spłyniecie z nocą czarną,

Dokądże ruszyć, spocząć gdzie,

Za jaką gwiazdą iść polarną?

Do nogi podły pełza wąż

I gryzie, i krew w żyłach truje –

Dlaczegóż nie świecicie wciąż

I biały szlak wasz w mrok zstępuje?

Czyliż nie wiecie, że jak stal

Ostrzem na brusie szlifierz toczy,

Tak się o waszą śnieżną dal

Ludzkie pod niebem ostrzą oczy?

Wysoki, zimny łańcuch skał –

Cóż jemu świat i cóż mu życie?

Dla bogów jeno z ziemi wstał,

By myśli mogli snuć na szczycie.

Człowiecza myśl, gdy wzniesie się,

Opada, jak od muru strzała –

Bo na to jej liczono dnie,

By z krwią na ustach proch deptała.


1 Star2 Stars3 Stars4 Stars5 Stars (2 votes, average: 2,50 out of 5)

Wiersz Zachód szczytów - Kazimierz Przerwa-Tetmajer