Polska poezja

Wiersze po polsku



Wodnice

O cudowne, pląsające

Nad głębiami śnieżnych fal,

Wy, wodnice rudowłose

O płomieniu białych ciał,

Wy, wodnice których bioder

Lśni gwiazdami każdy cal,

Których nogi, zda się, toczył

Po marmurach morski wał – –

Wy, wodnice rudowłose

O płomieniu białych łyd,

Cóż wy wiecie, czym jest ziemia,

Tam, od brzegu fali mórz – –

Ani żal wam, ani gniew wam,

Ani zgroza, ani wstyd

Nie są treścią myśli waszych – –

Cóż o ziemi wiecie, cóż?…

Przewalacie się, wspaniałe,

Pod łon biorąc ciemny kwiat

Fale morskie rozhukane –

Fali morskiej rwący nurt –

Nie widzicie ócz ognistych

Ogniem śmierci spoza krat,

Nie widzicie wściekłych pięści

Spoza czarnych, niemych furt,

Nie widzicie ciał pełznacych

Jako gady poprzez ból,

Poskręcanych od boleści

W kształt nieludzki, w poczwar huf,

Nie widzicie, jak purpurę

Drze w szalonej trwodze król,

Nie widzicie, jak umiera

Żebrak, w błotny pchnięty rów.

Nie widzicie – – straszne pięknem,

Straszne mrozem jasnych ócz,

Zapatrzonych w szafirowe

Wały morskich, wzdętych toń;

Podczas pogód promienistych,

Podczas piorunowych tucz

Podnosicie-li pod błękit

Wasza białą, dumna skroń – –

Mroźnym lodem jest świat piękna – –

Mroźny marmur waszych biódr,

Mroźna rozkosz waszej piersi,

Mroźnej waszej wargi czar – –

Wykręcone koło ziemi

Ze śrub swoich, szyn i mutr,

Kląć wam winno!… Kto was kocha,

Ten dla serca ziemi zmarł.

Lecz jesteście tak potężne!

W źrenic waszych złoty krąg

Widzi wziętym się bohater,

Co dla ziemi leje krew,

I wyrasta Leonida

Puchar wina z śmierci rąk,

I Scewoli posąg ognia – –

Wasz jest orzeł, wasz jest lew!

Was ścigaja ludzkie oczy,

Ludzkie oczy, oczy lwie –

Wy jesteście pieśnią ziemi,

Hymnem orła spopod chmur – –

Kto wam k o c h a: zmarł dla ziemi,

Kto was w i d z i w morskiej mgle,

Ten w olbrzyma rośnie świata,

W bogów idzie święty chór.

Wieczne, płynne, nieśmiertelne,

Bielejące pośród fal,

Najcudniejsza zjawa oczu,

Cezarowych zamysł dusz:

Ani gniew wam, ani zgroza,

Ani wstyd wam, ani żal

Nie postrąca pereł z szyi

Ani z włosów śnieżnych róż – –

Urodzone w sferze światła,

Wieczne wszędzie – – dziwny cud,

Falujecie koło ziemi,

Jak flotylla białych pian – –

Coraz bliżej, coraz dalej – –

Gdzie jest chram wasz, gdzie wasz gród,

Wspartym o tarcz bohaterom

Gra na fletni bożek Pan.


1 Star2 Stars3 Stars4 Stars5 Stars (2 votes, average: 4,00 out of 5)

Wiersz Wodnice - Kazimierz Przerwa-Tetmajer