Polska poezja

Wiersze po polsku



Sonety do Orfeusza – XXVII

Jestże naprawdę czas niszczący wszystko?
Kiedy na górze spokojnej burzy warownię?
To serce, serce bogom oddane niewymownie,
Kiedyż Demiurg stłumi w gwałtownym uścisku?

Czy naprawdę tak łamliwi jesteśmy,
jak los chciałby przedstawić nas dzisiaj?
Czy głęboka zapowiedź w dzieciństwie wczesnym,
u korzeni – później – się ucisza?

Ach, widmo przemija
przez tego, co się nie wzbrania
przechodzi dymem.

My, nieustannie śpieszący,
przy sile wiecznie trwającej
za boski zwyczaj starczymy


1 Star2 Stars3 Stars4 Stars5 Stars (1 votes, average: 5,00 out of 5)

Wiersz Sonety do Orfeusza – XXVII - Rainer Maria Rilke
 »