Polska poezja

Wiersze po polsku



Tragedia liści

Obudziłem się w suchym powietrzu i paprocie umarły.

Doniczkowe rośliny były żółte jak zorze;

Moja kobieta odeszła

A puste butelki otaczały mnie jak pokrwawione trupy

I były równie bezużyteczne;

Tylko słonce wydawało się dalej dobre,

Kartka od gospodyni domu szeleściła swoim czystym

Nie narzucającym się żółtym kolorem; tego czego była teraz potrzeba

To dobrego komedianta w klasycznym stylu, błazna

Z dowcipami o bezsensie bólu; ból jest bezsensowny

Bo istnieje, to wszystko;

Uważnie ogoliłem się stara brzytwa

Ja, mężczyzna który kiedyś był młody i o którym

Mówiono ze jest geniuszem; ale

Na tym polega tragedia liści,

Zwiędłych paproci, uschłych roślin;

Wszedłem do ciemnej sieni,

Stała tam gospodyni domu

Złorzecząca ostateczna

Wysyłała mnie do wszystkich diabłów,

Machała tłustymi spoconymi rękami

Wrzeszczała

Domagała się żebym zapłacił za mieszkanie

Bo świat zawiódł nas Oboje.


1 Star2 Stars3 Stars4 Stars5 Stars (2 votes, average: 4,50 out of 5)

Wiersz Tragedia liści - Charles Bukowski