Polska poezja

Wiersze po polsku



***

Świata prawie pół, przez walki złe
przeszedłem i przepełzłem z batalionem
a z powrotem mnie za zasługi me
sanitariusze wieźli eszelonem.

Przywieźli na rodzinny próg-
na półtoratonówce, pod sam dom.
Stałem cicho, bez słowa, a nad dachem dymek
nosił się całkiem inaczej.

Okna jakby się bały spojrzeć mi w twarz
i gospodyni nie rada żołnierzowi –
nie przylgnęła do piersi ze łzami
ręce wzniosła – uciekła do chaty.

I obszczekały mnie psy na łańcuchu.
Wszedłem w ciemną sień,
o coś cudzego potknęłam się w sieni,
drzwi szarpnąłem – kolana mi się ugięły.

A tam siedzi za stołem i na miejscu moim,
nieprzyjazny mi nowy gospodarz.
I fufajka na nim i gosposia przy nim –
to dlatego mnie psy obszczekały.

Znaczy, póki pod ogniem
tu pędziłem ni razu nie wesół,
wszystkie rzeczy w mym domu przestawił,
po swojemu wszystko powiesił.

Urodziliśmy się pod bogiem – pod bogiem wojny,
artyleria nas przykryła.
Lecz ta rana śmiertelna z pleców mnie zwaliła
zdradą w serce mnie trafiła.

W krzyżu zgiąłem się,
siłę woli wołałem na pomoc:
Was przepraszam, kochani, że zboczyłem,
przez omyłkę do ludzkiego progu…

Znaczy się, pokój i miłość wam i dość chleba na stół,
żeby zgoda w tym byłą domu…
No a nawet słowa powiedzieć nie raczył:
niby właśnie tak to być miało
Zakołysała się niemalowana podłoga.
Nie trzasnąłem drzwiami jak niegdyś,
tylko okna rozwarły się, gdym poszedł już
i patrzono w ślad za mną z winą w oczach.


1 Star2 Stars3 Stars4 Stars5 Stars (1 votes, average: 5,00 out of 5)

Wiersz *** - Władimir Wysocki