Polska poezja

Wiersze po polsku



Pierwszy wiersz

Pierwszy wiersz

Na pamięć mleka kapiącego

I sosny, i jerzyka

I chleba, co się nie przejada,

I gniewu na swych cichych zwiadach,

Wyprostuj grzbiet, ma mała księgo.

Głęboko pierś oddycha.

Weź sobie mnie i daj powietrza

Na chwilę dłużej, niż śmiem żyć,

Opowiedz dzieciom o wolności,

Wargom o wodzie z przeczystości,

I łąkach, gdzie cykady wieszczą,

Gdy półmrok w darń się mży.

Chód czuły, chód i przechodzenie

Śród płotów, miejsc i rzek – na przełaj,

Gdzie boli każda prędkość w słowie,

Gdzie się poddaję ołowiowi,

Gdzie niknę w ogień, w kamienie,

Byś czytać już poczęła.

Może ktoś przyjdzie, samiuteńki,

Po brzegi pełen zbawienia.

Barwinki śpią, ich piękne barwy

Mój cichy zachód słońca barwią.

Na zawsze u mej matuleński

Leżę – tu kraj mój i ziemia.

Gdzie świat się zaczyna się i kończy.

Gdzie wiatr rozwichrza mowę,

Aż się podniesie i pieśń wyda,

Kiedy ją śmierć rozpocznie pytać

O życie, które połączy

Ze śpiewem – jałowiec.

Na pamięć mleka kapiącego

W konwie z leśnego urwiska,

Na pamięć ostrza, co się snuło

Tam, gdzie jest czułość, gdzie jest czułość,

Wyprostuj grzbiet, ma mała księgo.

Głęboko pierś oddycha.
-tłum. T. M. Larczyński-

První báseň

Na paměť mléka crčícího
a rorýsů a borovic
a chleba, jenž se nepřejídá,
a hněvu, který ticho hlídá,
narovnej hřbet, má malá kniho,
a dýchej z plných plic.

Vezmi si mě a nech mne dýchat
o chvíli déle, než smím žít,
vyprávěj dětem o svobodě
a řekni rtům o čisté vodě
a lukám, kde jsou písně cikád,
když šero padá na pažit.

Citlivá chůze, procházení
okolo plotů, řek a míst,
kde bolí každé prudší slovo,
kde poddávám se nad olovo,
do ohně mizím, do kamení,
abys už mohla číst.

Snad někdo přijde, samotinký,
naplněn spásou po okraj.
Barvínky spí a jejich barvy
můj tichý západ sladce barví.
Já ležím navždy u maminky,
kde je má zem, můj kraj.

Kde končí svět. Kde začíná se.
Kde vichr vichří hlas,
až zvedne se a píseň vydá,
zatímco smrt mu napovídá
o životě, jímž počne zase
zpívati boleráz.

Na paměť mléka crčícího
ze skal až do konvic,
na paměť biče, který šlehá
tam, kde je něha, kde je něha,
narovnej hřbet, má malá kniho,
a dýchej z plných plic.


1 Star2 Stars3 Stars4 Stars5 Stars (2 votes, average: 2,50 out of 5)

Wiersz Pierwszy wiersz - Jiří Orten
 »