Polska poezja

Wiersze po polsku



Powołanie

Przez sześć miesięcy w kasynie rozdawałam karty przy bakaracie.
Przez sześć miesięcy grałam Brahmsa w galerii handlowej.
Przez sześć miesięcy w muzeum aranżowałam dioramy;
moje ręce okazały się za małe na Paleolit,
więc przenieśli mnie do czyszczenia pleśni i odeszłam.
Na maszynie piszę z szybkością dziewięćdziesięciu słów na minutę,
każde Pomocy. Tak, mówię językiem dziesiętnej klasyfikacji bibliotecznej.
Znam rosyjski, łacinę, powierzchownie mowę plemienia Tinglit.
Potrafię balansować siedmioma talerzami, niosąc je na ramieniu.
Wszystko, czego pragnę, to siedzieć na werandzie w czasie,
gdy pada ulewny deszcz. Wypełnię twoje zeznanie podatkowe.
Będę kochać się z obcymi, których wybierzesz.
Zrobię, cokolwiek zechcesz, tak długo, jak będę w stanie
robić to na werandzie. Jeśli coś cię wzywa, to twój zawód,
prawda? Spytałam kiedyś brokera, co kocha w swojej
profesji, a on odpowiedział: „Tłuczenie zabójczej kasy”.
Spytałam kiedyś seryjnego zabójcy, co sprawia,
że chce mu się wstawać rano, a on powiedział: „Ludzie”.

Przeł. Jakub Winiarski


1 Star2 Stars3 Stars4 Stars5 Stars (1 votes, average: 5,00 out of 5)

Wiersz Powołanie - SANDRA BEASLEY