Polska poezja

Wiersze po polsku



„Anamnezis”

Kwiaty pną się tęczowe wśród kościołów milczących –
rosa w czarach się zbiera – kryształowych i lśniących.
Na szafirów ocean księżyc złoty wypłynął,
jęk się ozwał derkacza i za lasem gdzieś ginął.
Grają chóry aniołów – nie, to w sennych szuwarach –
korowody mar płyną – niosą ciało na marach.
I wstecz za się spojrzałem – na czarne kurhany,
lico widzę przecudne Pani mi nie znanéj.
„Czy pamiętasz? jak przy kolumnie Memnona
ty mię wziąłeś kapłankę w królewskie ramiona?”
– Ja Cię nie znam. –
„Z dolin Hiamawatu
uniosłeś mię – zapach błękitnego kwiatu”.
– Nie pomnę. –
„A w czarnej Tartaryi
tyś mię nawrócił rycerz – do imienia Maryi”.
– Nie wiem. –
„I jeszcze – ujrzałeś na balu
moje oczy – szafiry – stopione w opalu”.
– I łódź moja płynęła w te zamarzłe morza –
dziś dbam więcej o rosę karmicielkę zboża,
niźli sny szczęścia. – – – – – – – – – – – – – – – – –
– – – – – – – – – – – – – – W chmurach żarzą się łyśnice,
jak pożar spalający wysp mych czarownicę.
– Przebacz! szepce mi jabłoń kwietna przetowłosa –
– przebacz nam! szepcą niwy, gwiazdy i niebiosa.


1 Star2 Stars3 Stars4 Stars5 Stars (2 votes, average: 5,00 out of 5)

Wiersz „Anamnezis” - Tadeusz Miciński