Polska poezja

Wiersze po polsku



Leśnica

W nocy pod nieobecność proszonych gości i księżyca
przechodzę przez ucho igielne gwiazd;
kosze na śmiecie dymią sennie, wygaszając zużyte dowody miłości.
Ocieram się o obolałe ciała ławek – łaskoczą mnie
osypujące się w chybotliwych refleksach światła strzępki kory,
jak ograne kawałki nikomu już niepotrzebnych happy endów.
Odwzajemniam ich blizny i tatuaże,
niczym zwodzony most łącząc
niepewność dnia z niepokojem nocy,
podczas gdy pusty las wypełniają dźwięki ściętych marzeń,
i tylko w tym żywiole mogę odnaleźć siebie.
Opuść więc mój sen ciągle na nowo odkrywany sobowtórze,
pełen połaci nietkniętego śniegu
i szlaków po bezimiennych pionierach lęku,
przeskocz tę jedną przeręblę niewiedzy o samym sobie,
zapomnij o szansie odnalezienia starych,
bezużytecznych w naszych czasach,
dowodach na istnienie tożsamości.
Szukam dla ciebie płytkiego brodu przez Bystrzycę,
byś mógł uciec przed spiętrzoną falą Odry.
Widzisz, tak nakładają się na siebie nie dokończone dzieła
człowieka i natury
i to jest właśnie przewrotna pewność
nieskończoności bytu
wobec kruchości materii.

Maj 2000 / marzec 2001


1 Star2 Stars3 Stars4 Stars5 Stars (1 votes, average: 5,00 out of 5)

Wiersz Leśnica - Leonard Kamiński Gabriel