Wieczór groźnie czarne brwi nasępił
Wieczór groźnie czarne brwi nasępił.
Zaprzęg się przed progiem niecierpliwi.
Czym nie wczoraj swoją młodość przepił?
Czym nie wczoraj cię unieszczęśliwił?
Nie chrap tak, spóźniona trojko kara!
Nasze życie minęło bez śladu!
Może jutro mnie szpitalna nara
Doprowadzi na zawsze do ładu.
Może jutro, inaczej ni ż wcześniej,
Ocalony, odejdę w cichości,
Słuchać czeremch i dżdżu głośnych pieśni,
Bo tym żyją zdrowi ludzie prości.
Mroczne siły pozapominam,
Co targały mnie, pchając ku śmierci.
Najmilejsze oblicze! Jedyna!
Ciebie jedną zachowam w pamięci.
I choć inna rozkocha mnie w sobie,
Ale nawet tamta, kochana,
Dowie się moja droga o tobie,
Że też drogą byłaś nazywana.
I opowiem, jak mijała miniona
Młodość nasza, co minioną nie była…
Głowo moja, głowo szalona,
I do czegoś mnie doprowadziła?
Przekład Z. Dmitroca