Polska poezja

Wiersze po polsku



Czarny mój okręt, żagle jego czarne

Czarny mój okręt, żagle jego czarne;
Złośliwe morze wzdyma swą głębinę…
Niebo posępne, chmurami ciężarne –
Ale ja płynę!

Ostatni ląd mnie odepchnął od brzegu,
Ostatnią wyspę – ominąłem z śmiechem
A śmiech, odbity, grzmiał na fal szeregu
Szyderczym echem…

Płynę, aż wiry Magnetycznej Góry
Wciągną mnie w swoje czarnoksięskie wpływy:
Statku wiązania prysną, lecz z natury
Ja będę żywy,

Albowiem jestem z twardego żelaza!
– I śnić na dziwnej góry będę wierzchu,
I w zachwyceniu tam ujrzę Pegaza,
Krwawego zmierzchu

Od purpurowych dwóch skrzydeł ogromnych!
– Krzyknę! i wziąwszy w karb płomienne Zwierzę,
Ja, com był tutaj z włóczęgów bezdomnych,
W niebo uderzę!

(Symbole XXIII)


1 Star2 Stars3 Stars4 Stars5 Stars (2 votes, average: 4,00 out of 5)

Wiersz Czarny mój okręt, żagle jego czarne - Korab-Brzozowski Wincenty