Polska poezja

Wiersze po polsku



Wieczór zimowy

Niebo chmurne, mgła się wije,
Mroźny wicher śniegiem miecie,
I – to jak zwierz dziki wyje
To rozszlocha się jak dziecię.

To rozrywa dach słomiany,
I nad ścielą śwista, huka,
To jak pątnik zabłąkany
W okieneczko do nas stuka.

W naszej chatce pusto, ciemno,
I niejedna w ścianie szpara,
Czegóż siedząc w kącie ze mną,
Czemuś zmilkła, moja stara?…
Czy tym groźnym wyciem burzy
Takeś bardzo unużona?…
Czy do snu twe oczka mruży
Jednotonny gwizd wrzeciona?

Tyś jest jedna towarzyszka
Mej młodości zbiegłej w pędzie,
Łykniem z biedy – hej, kieliszka!
A weselej sercu będzie!
Zanuć piosnkę: jak ptaszyna
Plotła gniazdko za morzami,
Zanuć piosnkę: jak dziewczyna
Do krynicy szła z wiadrami…

Niebo chmurne, mgła się wije,
Mroźny wicher śniegiem miecie,
I – to jak zwierz dziki wyje,
To rozszlocha się jak dziecię…
Tyś jest jedna towarzyszka
Mej młodości zbiegłej w pędzie,
Łykniem z biedy – hej, kieliszka!
A weselej sercu będzie.

Tłum. Jan Prusinowski


1 Star2 Stars3 Stars4 Stars5 Stars (2 votes, average: 3,00 out of 5)

Wiersz Wieczór zimowy - Aleksander Puszkin