Polska poezja

Wiersze po polsku



DNO

Żelazny świat tej łodzi

dotknięty kometą granatu

tonął odchodził

pionowo w słoje wody burej

chmurą

na dno na dół

wewnątrz biega na przestrzał

krótkich spięć pożar

drży rży moc w grubych nitach

jęczą miażdżone morzem

blachy pancerne trzeszczą

akumulatory zalane po wręby

we mgle ryżej kwasów manometru nie odczytać

i tak wiadomo wciąż głębiej

ciemniejsze czerwieńsze lampy

chrypi cierpki oddech

motor szalał na 400 amper

przeciążony zamilkł

już się poddał

sami

u kabli rur marynarze zawiśli bez ruchu

cisza cwałuje straszliwy przybysz

w zaduchu

zalewają skroń ogniste grzywy

bratersko piersią przy piersi

w sieci zerwanych drutów czy w promieniach

oficerowie pieśń zaczynają pierwsi

i łódź się w pieśń zamienia

i orłami czerwonymi w oczach atmosfera

ach tak jest umierać

ciężka ekstaza cichnie w iskier trzasku

widać chaos kształtów na dnie rozpostartych

atlantyda jest niżej

czarno-czerwona jak karty

a jak port pełna blasków

10 tysięcy lat chłonęła oceanu wino

koncentryczne budowle szumiały w słonej wodzie

teraz powieka zapada ostatni raz

drgnął drut czas

na nowo od końca w maszynę się nawinął

będzie nowych cyfr czekiem

na głębokości stu metrów konając młodzi

zrównaliśmy przeszłe i przyszłe wieki


1 Star2 Stars3 Stars4 Stars5 Stars (1 votes, average: 5,00 out of 5)

Wiersz DNO - Józef Czechowicz