Polska poezja

Wiersze po polsku



Olimpiada ’80

Nikt nie wiedział kiedy wyruszamy
Ciężarówki stały już od rana
Papierosy palone w rękawach
W uszach wciąż dźwięczące słowa kapitana

Kapitana pułkownika generałów
Tylu ich mówiło nam od roku
To zadanie najważniejsze w waszym życiu
Tu nie wolno zrobić fałszywego kroku

Terroryści i inne swołocze
Ostrzą zęby by nam tutaj wleźć w paradę
Ale wy świadomi i gotowi
Ochronicie tę największą Olimpiadę

I poczuliśmy się nagle bardzo silni
Wzrok nasz twardy stał się jak stalowe szyny
Hej dowódco! – kiedy wyruszamy?
Zdążymy towarzysze – zdążymy…

Aż ruszyliśmy przez środek miasta
Stare domy nam kłaniały się obłudnie
Jechaliśmy na zapalonych światłach
Jak kowboje jak w samo południe

Blady strach padł na zamachowców
Poznikali jak przy jasności cienie
No riebiata! – złazić z ciężarówek
Otaczamy stadion pierścieniem

A gdy kiedyś padnie taki rozkaz
Wtedy ziemię kordonem otoczymy
I niech żadne wrogie siły się nie łudzą
Zdążymy towarzysze – zdążymy!


1 Star2 Stars3 Stars4 Stars5 Stars (2 votes, average: 4,50 out of 5)

Wiersz Olimpiada ’80 - Leszek Wójtowicz